niedziela, 20 października 2019

Nowy rozdział :)

      Od kiedy sięgam pamięcią zawsze czytałam książki. Może słowo "czytałam" to złe określenie,ja je wciągałam. W szkole swoje przerwy spędzałam w bibliotece, no bo gdzieżby indziej. Nie zwracałam uwagi na to jakie książki wpadają mi w ręce, o ile pierwsza strona książki była wciągająca, to w moim umyśle rodziła się myśl "muszę wiedzieć co będzie dalej" i chodziłam z tą książką pod pachą.
I tak mijały lata mojej szkolnej młodości, i wiecie co.... jestem na studiach,a i tak dalej czytam książki. To chyba jednak prawdziwa i bezinteresowna miłość. Nie licząc oczywiście moich wydanych pieniędzy. 💸
KSIĄŻKI NIE OCENIAJĄ,ONE ROZUMIEJĄ.💓
I tego się trzymajmy.:)
      Nie potrafiłam przejść obojętnie obok księgarni. Co wyjście na miasto,to nowa książka. Kiedy koleżanki za kieszonkowe kupowały kosmetyki,ja biegiem do księgarni,bo wyszła nowa książka,a słyszałam,że jest bardzo ciekawa. Kto z książkoholików tak nie robił,niech pierwszy rzuci kamień.
Jednak wracając do tematu, książki były zawsze moją nieodłączoną częścią życia i zawsze miałam jakąś przy sobie,nieważne czy to była droga do szkoły,pracy czy przerwa. Czytałam wszędzie,gdzie się dało i było w miarę cicho. Kto kiedykolwiek korzystał z komunikacji miejskiej,ten wie,że bez słuchawek lepiej nie wsiadać.
      Teraz już swoje lata mam,a książki są przy mnie dalej,tylko może w delikatnie zmienionym formacie,bo na czytniku. Powiedzmy,że to był prezent od męża,jednak ja wiem,że on po prostu miał dość skręcania kolejnych półek i niekończących się wycieczek do księgarni po nowe książki. To odżałował trochę grosza i kupił, co będzie miał spokojniejszy i mocniejszy sen,bo teraz już żyje bez świadomości,że pewnego dnia obudzi się pod stosem książek,które wcześniej nieoczekiwanie spadły mu na głowę podczas snu. 😛 A walczył ze mną dwa lata. Dlaczego walczył? Bo byłam i dalej jestem (jednak już trochę mniej) wielką fanką papieru. Uwielbiam książkę poczuć w dłoni i co najważniejsze, jej zapach. Jednak nie oszukujmy się,dla mnie czytnik, to najlepszy wynalazek ludzkości,zaraz po kawie. Łatwy w obsłudze, lekki, wszędzie da się go wcisnąć, dodatkowo zauważyłam u siebie w portfelu o wiele więcej pieniędzy, czyli można coś tam przyoszczędzić.
      Długo zastanawiałam się ,czy zacząć coś tworzyć na blogu,bo jednak systematyczność nie jest moją największą zaletą. Jednak akurat dzisiaj,gdy powinnam pisać pracę kontrolną,stwierdziłam,że praca ma czas i ważniejszy jest pierwszy post na blogu. A co tam, studia nie zając ,nie uciekną,a wena i owszem, potrafi i to dość szybko zwiać mi z głowy.👍
Ciągle uczę się pisać "recenzje".Chyba z tym słowem recenzje, to trochę przegięłam,gdzie te moje wypociny mają się do recenzji,ale nie mam innego słowa w swoim słowniku,więc wybaczcie mi  jeżeli uraziłam Wasz uczucia.
Jakieś 2 lata temu założyłam sobie konto na Instagramie,oczywiście tematyka książkowa,jakżeby inaczej. Jednak niestety z moją systematycznością bywa różnie,więc za wiele zdjęć tam nie ma. Mam ogromną nadzieję,że z tym blogiem będzie choć trochę inaczej i nie będę wrzucać postów raz na 2 miesiące,albo i rzadziej. Trzymajcie za mnie kciuki 👊
      Chce stworzyć coś swojego, przelewać moje myśl w tekst. Piszę dla siebie ,a jeżeli przeczyta to chociaż kilka osób to będę naprawdę szczęśliwą osobą. Mam ogromną nadzieję,że choć trochę spodoba się Wam u mnie i może uda mi się zainspirować chociaż jedną osobę do przeczytania chociażby jednej książki. W końcu całego świata nie zmienimy.
Także chyba już skończyłam swoje wypociny, czas post udostępnić,niech idzie w świat. A co tam!
Pozdrawiam
Marta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz